Agniejkowe Klimaty to podróż w głąb mojego życia, życia które tak naprawdę się zaczyna, o jakim marzyłam i za jakim tęskniłam. Stworzyłam swoje Klimaty, odnalazłam szczęście, przestałam marzyć i wzięłam się za ich urzeczywistnianie! Światłem mojej podróży jest Piotr dzięki, któremu złapałam wiatr w żagle. Nie mogę zapewnić Was jak długa będzie ta podróż, w jakie miejsca dotrzemy, co zobaczycie i czy pogoda zawsze dopisze. Świadomi bądź mniej świadomi staniecie się towarzyszami mojej podróży.

środa, 28 stycznia 2015

Już w komplecie!


 
 


 
 
9 stycznia 2015 roku, 
dniem narodzin Zuzanny.
Złoty medal za wytrwałość, opiekę i czułość oraz wieelkie
oddanie i serce dla
MOJEGO UKOCHANEGO!
 
Razem rodziliśmy naszą Córkę.
Dziękuję Ci Skarbie
za wszystko!!!
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Kocham Was najbardziej
na świecie :)

sobota, 3 stycznia 2015

Pokoik ukończony. Fotorelacja.

  
 
Dotrzymując słowa zdradzam sekret pewnego szalonego pomysłu.
Byłam pełna niepewności. Ale zawzięłam się i dotarłam do mety. Wymyśliłam, że sama zrobię dywan dla Zuzi. Zakupiłam 1 km sznurka bawełnianego w kolorze naturalnym, szydełko i zaczęłam pętelkować. Kursu udzieliła mi moja kuzynka Magda. Kiedy miałam ochotę podchodziłam do wora ze sznurkiem i robiłam. Dywan robił się szybko i przyjemnie:). Nie wprowadziłam żadnego koloru ponieważ uznałam, że taki podoba mi się najbardziej. Cel ukończyłam i uważam dzieło, które stworzyłam za swój wielki sukces.!
W końcu przyszedł czas na aranżacje pokoju dla małej. Przeglądając internetowe sklepy z wyposażeniem pokoi dziecięcych załamałam ręce. Nic kompletnie nie wpadło mi w oko. Meble, dodatki, wszystko to, co przejrzałam nie zrobiło na mnie wrażenia. Dlatego postanowiłam cały pokoik stworzyć z tego co posiadam. Komoda z Ikei została przerobiona, drewniany fotel zyskał nowy kolor. Stworzyłam obrazy, lampę przyozdobiłam nową tkaniną. 
Kolory, które stroją pokój to biel, szarość i pudrowy róż. Sporo tych rzeczy powstało. Zauroczyły mnie tez pompony z tiulu, które bardzo łatwo i szybko można było zrobić. Ja tak zapędziłam się z tym tworzeniem, że zaprojektowałam jeszcze spódniczkę i opaseczkę na głowę dla córci na pierwszą sesję.:) Jedynym meblem, któremu nie mogłam się oprzeć i na prawdę nic w nim nie przerobiłam to łóżeczko do spania. Marzyłam o takim gdzie będzie opuszczany jeden bok i takie właśnie zakupiłam. Jest świetne, wygodne i funkcjonalne.  I z tej całej miłości i szczęścia powstał pokój dla Zuzanki.
 
 
 
 
 
 
Nie był ani wymarzony ani wyśniony, tym bardziej wcześniej zaplanowany. Powstał spontanicznie z tego co mieliśmy. W gratisie dostał nasze chęci, pomysłowość i serca. Teraz z Piotrem czekamy tylko na znak od małej. I wcale nie chcemy cieszyć się wolnością, która ma  skończyć się na dniach, chcemy już być we troje:) Wszystko dopięte na ostatni przysłowiowy guzik, możemy wyruszać w podróż po rodzicielstwo.
 
 
 
Ja w pełnej gotowości z nutką humoru krzyczę:  ZUZKA WYPAD Z BRZUSZKA!:)
 
 
 
 
 
 
 Ps.: etapy powstawania dywanu.



















 
 
 Do zobaczenia już w nowym składzie, pa:)