Agniejkowe Klimaty to podróż w głąb mojego życia, życia które tak naprawdę się zaczyna, o jakim marzyłam i za jakim tęskniłam. Stworzyłam swoje Klimaty, odnalazłam szczęście, przestałam marzyć i wzięłam się za ich urzeczywistnianie! Światłem mojej podróży jest Piotr dzięki, któremu złapałam wiatr w żagle. Nie mogę zapewnić Was jak długa będzie ta podróż, w jakie miejsca dotrzemy, co zobaczycie i czy pogoda zawsze dopisze. Świadomi bądź mniej świadomi staniecie się towarzyszami mojej podróży.

wtorek, 21 maja 2013

Kazimierz od Krysi......





Witajcie,



Drodzy towarzysze mojej podróży.....ja jako osóbka bardzo ekspresyjna i ciągle zabiegana dałam sobie ostatnimi czasy chwilę wytchnienia. Czas ten poświęciłam w pełni na to by choć na chwilę przyjrzeć się sobie i poświęcić czas osobom dla mnie bliskim. Czas ten był bogaty w doznania towarzyskie. Po długiej przerwie zaczęłam bywać jako gość i zaczęłam brać garściami wszelkie przyjemności, które dawał mi los a przede wszystkim moi bliscy!. Natura ludzka jest przekorna. Jakich marzeń My nie mamy?, czego byśmy nie chcieli, itp., itd. Planujemy, marzymy, knujemy i wzdychamy i co?????........  gdy zaś marzenie choćby jedno się ziści nie umiemy za nie dziękować i cieszyć się z małej choćby rzeczy. Zawsze marudzimy, głośno narzekając- mało zaś chwalimy, podziwiamy. Ja należę do grona tych osób które to umieją wyrażać swój podziw i zachwyt nie tylko słowem i gestem. Gdy coś mnie urzeknie cieszę się całą sobą i najlepiej czułabym się wykrzykując swój entuzjazm na głos. W dzisiejszym poście poznacie niezwykłą osobę tj. Moją Krysti, przyjaciółkę i dzięki Niej zabiorę Was na wirtualny spacer.
Jakiś czas temu dostałam wspaniałą propozycje wyjechania z Krysią do Kazimierza nad Wisłą. Cóż........ los bywa przewrotny i rozdaje czasem  niespodzianki nie tak jakbyśmy i kiedy chcieli. Tym razem szczęście podwoiło swą wartość i zaskoczyło mnie naraz. Wymarzona wycieczka, klimatyczna i obfita w doznania ciesząca umysł i duszę stała się wielkim dylematem. Targana emocjami  musiałam wybrać......odbiór ukochanego z lotniska? czy towarzystwo bliskiej mi Krysti. Wybrałam pierwszą opcję. Wycieczka jest wstępem  do poznania nie tylko miejsca w którym się znajdziecie ale przede wszystkim osoby która jest fankom Waszych blogów. Ogląda, komentuje i kupuje na zabój wszystko co piękne. Wasze domy są dla Niej inspiracją a także światem w którym ochoczo uczestniczy. Jest utalentowana, zdolna i przebojowa. Chciałabym abyście poznali Jej talent bo własnymi rękami urządziła kuchnię w stylu wiejsko-prowansalskim. Pokażę Wam Jej  kuchnię po  metamorfozie gdzie   przeokropne meble koloru pomarańczowego stały się dla mnie istnym cudem jaki stworzyła. Kuchnia przepełniona mnóstwem dodatków tworzy piękną całość. Wszystko współgra ze sobą i tworzy nieziemski klimat. A wisienką na torcie jest fakt, iż jest to kuchnia z duszą w starej kamienicy  na jednej z łódzkich ulic. Obiecuję pokazać Jej królestwo w najbliższym poście.

 
Ufffff....zejdźmy na ziemię. Spójrzcie na ten rynek. 
A teraz lampka wina w dłoń, wygodne buty i witaj Kazimierzu!




Piękna architektura w każdym calu.
Cudowna pocztówka z powiewem świeżości i zieleni drzew.





Życie tętni swoim rytmem, a turyści są dodatkiem cennym na wagę złota.
A teraz poznajcie niezwykłe miejsce. Przyroda tam naprawdę jest dzika i urokliwa a krajobrazy po prostu piękne . Wystarczy odejść od rynku zaledwie kilkadziesiąt metrów, by z miejskiego zgiełku trafić w spokój i ciszę. Wąwozami znajdującymi w okolicach Kazimierza Dolnego można obejść dokoła niemal całe miasto. To chyba jedyna miejscowość w Polsce, w której gwarny, zatłoczony rynek sąsiaduje z cichymi oazami przyrody. Powietrze, specyficzny wilgotny mikroklimat, nawet w upalne dni, cudowne, bajeczne widoki, niezwykła atmosfera, jednym słowem – niezapomniane przeżycie.
Na fotografii poniżej Krysia w  przepięknym, bajkowym wąwozie. Widzimy wystające, poskręcane fantastycznie korzenie drzew rosnących na skarpach. Wchodząc w Wąwóz Korzeniowy ma się wrażenie wejścia w świat powieści Tolkiena. Niezwykłe światło, przezierające przez korzenie i pnie zlewające się z lessowym podłożem i zielenią sprawia, że wrażenia kolorystyczne są zdumiewające. Sami zobaczcie:)

 
 
Po tej dawce emocji jakie zafundowała Nam bohaterka tego posta nie obyło się bez suwenirów. A oto moje pociechy z jak urokliwego miejsca. Sklepik cudny i kuszący swym urokiem zaprasza już od progu do wejścia.
 
 
 
Moi mili może to i wstyd nie być w Kazimierzu dotąd, ale co mi tam; taki Kazimierz od bliskiej mi osoby w zupełności mi wystarczy. A podróż i stąpanie po starym bruku Kazimierza zawsze mogę jeszcze poczuć!
 
 
Dziękuję wszystkim za mile spędzony czas, towarzystwo i wycieczkę. Do następnego razu.
 



 
 
 
Ps.: pucuj kuchnię moja droga i szykuj się na sesję fotograficzną. Teraz to My wpadniemy z rewizyta do Ciebie!