Agniejkowe Klimaty to podróż w głąb mojego życia, życia które tak naprawdę się zaczyna, o jakim marzyłam i za jakim tęskniłam. Stworzyłam swoje Klimaty, odnalazłam szczęście, przestałam marzyć i wzięłam się za ich urzeczywistnianie! Światłem mojej podróży jest Piotr dzięki, któremu złapałam wiatr w żagle. Nie mogę zapewnić Was jak długa będzie ta podróż, w jakie miejsca dotrzemy, co zobaczycie i czy pogoda zawsze dopisze. Świadomi bądź mniej świadomi staniecie się towarzyszami mojej podróży.

niedziela, 5 października 2014

Randka z ,, RUDYM''

    

Ostatnie dni września spędziliśmy  w rodzinnych stronach mojego P. Chciałam oderwać się od szumu ulicznego i przenieś się w sielskie klimaty. Może te klimaty nie tworzą typowej wsi bo jest to wieś  jak na dzisiejsze czasy, nowoczesna.  Nie jest taka jaką pamiętam z lat gdy byłam małą Agnieszką. A może i jest tylko ja i moje spostrzeżenia się zmieniły?!
Na łąkach widać zbelowane zboże, kolorowe ule, gdzieś u sąsiada pieje rankiem kogut. Dla mnie to najlepsze SPA dla umysłu i duszy. Właśnie tam czuję, że oddycham pełną piersią. Czuję tę świeżość. I to co najważniejsze uwielbiam rodzinę Piotra, kocham ich uśmiechnięte twarze i ich gościnność.
Tym bardziej, że Piotr ma troje braci i spędzanie wieczorów w towarzystwie tylu fajnych facetów, najukochańszych na świecie ze mną w roli głównej to najlepszy relax:)!!!!!
Piotr jest typowym ,,łazikiem'' uwielbia lasy, grzyby i spacery ze swoimi czworonogami. Ja typowa miastowa babka uwielbiam spędzać czas słuchając opowieści Rodziców Piotra przy pysznej herbacie ze słodkim poczęstunkiem:) I tak też było tym razem tylko że, mój luby przesadził z niespodzianką.
Dla mnie była niesamowitym zaskoczeniem gdy zobaczyłam pełen kosz grzybów. takiej ilości rydzy to ja jeszcze nie widziałam!




I co najważniejsze tekst Piotrka, tato zakładaj kalosze, bierz kosze, jedziemy jest ich jeszcze więcej. No i co?? Pojechali!
A oto efekty łazikowania po lesie:).



Ukłony dla Adasia jednego z braci bo to właśnie on jest królem wekowania wszelakiego. I wyobraźcie sobie po pracy, usiadł na stołeczku i obierał, obierał, obierał...


A tu uwieczniłam czworonoga, najstarszego z psów. To stary poczciwy Rex. Wierny przyjaciel i cudowny kompan. Jest staruszkiem nie widzi, nie słyszy ale jak dla mnie najcudowniejszy psiak! Ja psiarą nie jestem ale jego upatrzyłam sobie i uwielbiłam jakoś od początku. Jest wyjątkowy i niech pożyje jak najdłużej:) I to tyle z sielsko-wiejskich klimatów.
Do następnego razu.
 
 
 

2 komentarze:

  1. Hej Agnieszko:)Oj to masz fajnie mając rodzinę na wsi...zawsze możesz sobie pojechać i odpocząć od całego miejskiego zgiełku....Podziwiam osoby,które lubią zbierać grzyby i to w takich ilościach.....Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny zbiór :). Ja też uwielbiam odpoczywać na wsi:)
    pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń